Obiekty Sakralne e-Katalog firm dla parafii

E-katalog firm rekomendowanych dla parafii i zakonów

22 Stycznia 2018

Praca proboszcza uczy cierpliwości

Gdybym wiedział jakie trudności urzędnicze mnie czekają, to chyba bym wcale nie zaczynał tej termomodernizacji – ksiądz Marek Puchała nie ukrywa zniecierpliwienia. Od kilku miesięcy walczy o pozyskanie dofinansowania na prace w klasztorze Misjonarzy Dzieciątka Jezus. – W seminarium uczono mnie jak głosić kazania, ale o tym, z czym teraz się zmagam – nie – uśmiecha się. Poddać się jednak nie zamierza.

Początki parafii pod wezwaniem św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Siedlcach też nie były łatwe. Jak wyczytać można na stronie internetowej świątyni aż 18 lat z uporem walczono tam o siedzibę dla zgromadzenia oblatów i reaktywowanie parafii św. Teresy. Dziś sytuacja nie jest może tak trudna jak przed ponad 50 laty, ale problemów wciąż tu nie brakuje.
- Postanowiliśmy ocieplić klasztor. Wymienić okna, drzwi, zrobić stolarkę, a także ocieplić budynek piętnastocentymetrowym styropianem – wymienia zakres prac ksiądz Marek.
Budynek na szczęście nie jest zabytkowy. Była tu kiedyś szkoła, którą kilka lat temu przekształcono na dom dla małej grupy ojców (10-12 osób). Sale lekcyjne przerobiono na pokoje mieszkalne, pojawiła się salka rekreacyjna, telewizyjna, refektarz. Trzy lata temu do parafii przyszedł ksiądz Puchała. To na jego głowę i barki spadły prace związane z termomodernizacja klasztoru.
- Muszę przyznać że ze znalezieniem ekipy do prac nie miałem problemów. Wyszukałem świetnych fachowców, którzy obiecali, że zakończą pracę przed zimą i właśnie to robią – zauważa. – Tyle, że nie mam im z czego zapłacić – dodaje gorzko.
I tu zaczyna się opowieść księdza, który od kilku miesięcy próbuje uzyskać dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. – Próbowaliśmy dostać pieniądze rok temu, ale okazało się to niemożliwe – wspomina.
W tym roku ponowił starania i powoli traci cierpliwość. – Nie rozumiem dlaczego na początku nie powiedziano mi jaki komplet dokumentów będzie potrzebny, przecież to byłoby logiczne, a tak muszę dostarczać co dwa tygodnie kolejne papiery, zaświadczenia, poręczenia. W jakiej my rzeczywistości żyjemy – nie może uwierzyć.
Nie ukrywa, że gdyby ktoś powiedział mu wcześniej, jaka męka go czeka, jakie niekończące się schody, w ogóle nie starałby się o te pieniądze. Teraz nie może spać, bo myśli, czego jeszcze od niego zażądają.
Może dlatego taki portal, na którym ksiądz Puchała mógłby się poradzić kolegów, którzy już doświadczyli takich sytuacji, pomógłby mu w zmaganiach z urzędniczą machiną.
- Teraz trzeba mi życzyć świętej cierpliwości i pozytywnego załatwienia prac – uśmiecha się na koniec.